Wniebowstąpienie Pańskie
28 maja 2017
Dz 1,1-11; Ef 1,17-23; Mt 28,16-20
Ewangelista Łukasz swoje Dzieje Apostolskie rozpoczyna opowiadaniem o Wniebowstąpieniu Jezusa w obecności apostołów, chcąc niejako podkreślić, że wraz z Wniebowstąpieniem Pańskim rozpoczynają się dzieje pierwotnego Kościoła, czyli ewangelizacja najbliższego otoczenia (a po niej dalszego świata) dokonywana przez apostołów i ich następców. Było to możliwe dzięki mocy Ducha Świętego, który wkrótce miał być zesłany, oraz specjalnego mandatu, jaki jeszcze tego samego dnia wniebowstąpienia Jezus do nich skierował. Fakt wniebowstąpienia pewnie zaskoczył apostołów przyzwyczajonych do nowej ubóstwionej obecności Jezusa, który ukazywał im się przez 40 dni po swoim zmartwychwstaniu, jak to zresztą zaznaczył Łukasz. Jednak odejście Jezusa było nieuniknione, czego pewnie uczniowie jeszcze nie rozumieli. Logika bowiem planu zbawienia kończy etap ziemskiej interwencji Syna Bożego na Jego śmierci krzyżowej, by swoim zmartwychwstaniem rozpocząć Jego etap powrotu tam, skąd przyszedł, czyli do nieba. Jest to okres przejściowy, który ma przyzwyczaić uczniów do Jego innej, sakramentalnej obecności w Duchu Świętym. Wcześniejszy nakaz Jezusa, by udali się oni do Galilei, gdzie miało nastąpić Jego wniebowstąpienie, jest tu momentem przełomowym. Jezus, po 40 dniach instruowania i przyzwyczajania ich do nowej roli ewangelizacyjnej, teraz właśnie na ich oczach wstępuje do nieba, czyli przechodzi na stałe do swej Boskiej formy bytowania, choć w postaci Swego uwielbionego ciała. W teologii mówi się, że zasiadł On po prawicy Ojca jako Syn Boży będąc ze swym Ojcem złączony w wiecznym wzajemnym uścisku osobowej miłości, czyli w Duchu Świętym. Uczniowie po odejściu Jezusa nie powinni czuć się osamotnieni, bowiem Jezus jest od teraz zawsze obecny w niebie, bedąc dosięgły w Duchu Świętym poprzez nasze modlitwy, liturgię i wzajemną, czystą miłość służebną. To jest to czym Kościół, czyli każdy z nas, żyje każdego dnia.