Maryja - nieroztropna czy odpowiedzialna?
Oczywiście chodzi tu o Maryję, matkę Jezusa, która mimo upływu ponad dwóch tysięcy lat, może stanowić dla współczesnych matek przedziwny przykład mądrego macierzyństwa. Jest jeden szczególny moment w Biblii pokazujący Maryję właśnie w takiej roli, a mianowicie, jej pielgrzymka wraz Józefem i Jezusem do Jerozolimy, o której wspomina Ewangelia św. Łukasza (2, 41-52), podczas której zagubił się jej syn i na szczęście odnalazł po trzech dniach niespokojnych poszukiwań. Możemy wyobrazić sobie dramatyczny stan jej duszy z tego powodu, którego echo znajdujemy we wspomnianym wyżej fragmencie, już nie mówiąc o ludziach, którzy mogą zapytać, jak matka mogła do tego dopuścić. Stąd uzasadnione przez nas pytanie, czy mamy do czynienia z nieroztropną i pochopną nastolatką, czy odpowiedzialną młodą matką?
Zagubiony w drodze
Pewnie niejedna matka może wyrazić swoją dezaprobatę z faktu, że Maryja zagubiła swego syna podczas powrotu z pielgrzymki i nawet nie zauważyła jego nieobecności. Jak to możliwe? Ewangelista wyjaśnia, że Maryja przypuszczała, iż Jezus jest w towarzystwie pątników. Wynika z tego, że jako matka miała zaufanie do swego dziecka, dając mu pewną swobodę działania, nawet jeśli mogłoby to się wiązać z jakimś ryzykiem. Wierzyła, że obracał się w dobrym towarzystwie skoro dawała mu dobry przykład i religijne wychowanie, zostawiając mu jednak przy tym pewną przestrzeń wolności, w której mógł wzrastać ucząc się odpowiedzialności. Jak widać, nie jest ona przewrażliwioną i nadopiekuńczą matką próbującą na siłę chronić swe dziecko od wszystkiego, co mu może zagrażać czy przerażać, bo nie będzie w stanie temu zaradzić Życie daje wyzwania, wobec których trzeba uczyć jak dawać sobie radę już od dziecka, nie wyręczając w tym samych dzieci lub nie ukrywając przed nimi jego bolesnych aspektów. Jak np. podejść do problemu cierpienia czy śmierci kogoś najbliższego? Niektóre matki wysyłają dzieci na wieś na czas umierania kogoś bliskiego z rodziny, mówiąc po jego śmierci, że pojechał on na długie wakacje. Mądra matka wie, że dopiero podobne sytuacje i ich pokonywanie rodzą z czasem w dziecku odporność życiową i prawdziwe męstwo. I nawet jesśi jakaś sytuacja wydaje się bolesną, trzeba zacisnąć zęby, zawierzyć Bogu i pozwolić dziecku stawić czoła nadchodzącej trudności. Tylko w ten sposób po ludzku Jezus mógł się przygotować do swojej misji głoszenia ewangelii w niesprzyjających okolicznościach, które go później spotkały, oraz śmierci krzyżowej.
Odnaleziony w świątyni
Kiedy Maryja wróciła z powrotem do Jerozolimy w poszukiwaniu Jezusa, intuicja jej nie zawiodła; znalazła go tam, gdzie się spodziewała, w dobrym towarzystwie, tj. w środowisku świątynnym, gdzie nie trwonił czasu. Pewnie trzy dni jego poszukiwań mogły jej wydawać się wiecznością, ale taka jest cena stawiania kroków dorosłości. Przypomnijmy sobie nasze odczucia w podobnych sytuacjach próby i cierpienia. Jezus zapewne, po swoich własnych przemyśleniach, które od dawna rodziły się w domu rodzinnym oraz pod wpływem nabożeństw synagogalnych i lektury Pism świętych, miał wreszcie czas i sposobność do omówienia wielu dyskusyjnych kwestii, które chciał skrystalizować w swoim światopoglądzie. Przysłuchiwał się zatem tamtejszym nauczycielom w świątyni, prowadził z nimi dysputy teologiczne, zadawał pytania, zwracając na siebie uwagę celnością swoich spostrzeżeń. W rezultacie więc, kiedy odnalazła Jezusa w świątyni, Maryja, która na Bogu budowała swoje życie, była zapewne zadowolona, że również jej syn w tym Bogu znalazł całą swoją ostoję. Która matka nie cieszy się, kiedy jej dziecko zaczyna poznawać cel swojego życia, krystalizować swój światopogląd budowany na prawdziwych wartościach zakorzenionych w Bogu? Jest to też dobra wskazówka dla dzisiejszych matek, by nie widzieć w zwyczajach i tradycjach religijnych przeszkody w wychowaniu, ale raczej sprzymierzeńca, bowiem wszczepiają one w ich dzieciach podstawowe wartości religijne pomagając im wzrastać duchowo i społecznie. Wystarczy wymienić tu chociażby takie wartości, jak: posłuszeństwo, pokora, wyrozumiałość, dobroduszność, wrażliwość na drugiego, szczególnie na tego będącego w potrzebie.
Był im poddany
Po doświadczeniach pielgrzymki, Maryja, być może nie po raz pierwszy, zdała sobie sprawę z wielkiej dojrzałości swego syna, mimo młodocianego wieku. Dziwiła się bardzo temu, co o nim mówili inni, próbując zapewne odczytać wolę Bożą względem niego. Nie przeszkadzało to jej jednak, by go przywołać do porządku z powodu oddalenia się bez pytania, co jest powinnością matki w podobnych chwilach. Robi mu wyrzut z powodu oddalenia pokazując stan swej duszy: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja z bólem serca szukaliśmy ciebie?” Odkrywa, więc, motyw swego zaniepokojenia: miłość matki do dziecka. Jest to kolejna wskazówka dla współczesnych matek, które nie zwracają dziś większej uwagi na wychowanie swego potomstwa z powodu braku lub straty czasu, albo chcą je wychowywać bezstresowo, pozwalając im poddawać się wpływowi ulicy i szkodliwym mass mediom. Czy to jest najlepszy sposób okazywania im swojej miłości? Odpowiedź Jezusa po raz kolejny potwierdza jej przypuszczenia, że On wie, czego chce w swoim życiu odwołując się do spraw Bożych. Matka nie zrozumiała tego wprawdzie, ale była spokojna, bo przecież był blisko Boga. Jak każdy syn po przeproszeniu matki za zranienie jej uczuć, poddaje się jej opiece. Wracają razem do domu w Nazarecie i życie toczy się dalej, choć jest już ono bogatsze o to nowe doświadczenie pielgrzymki. Maryja zachowuje te i inne wydarzenia w swoim sercu, jak każda matka wspominając miłe, piękne, a czasem bolesne chwile, nierzadko uwiecznione na fotografiach. I tak Jezus wzrastał po okiem Maryi przygotowując się na swoją misję życia.