4. niedziela adwentu
23 grudnia 2012
Mi 5,1-4a; Hbr 10,5-10; Łk 1,39-45
Prorok Micheasz (VII w. przed Chr.) oswaja nas z nazwą miejscowości Betlejem, które z mało znaczącej wioski judzkiej w Efrata stanie się w przyszłości wielkim znakiem Bożego działania, bowiem to właśnie z tego miejsca wyjdzie wybawiciel Izraela. Historyczny fakt narodzenia Syna Bożego w Betlejem miał stać się znakiem wybawienia Izraela z niewoli i zjednoczenia wszystkich jego pokoleń. Stało się to w Jezusie Chrystusie, jednak nie w porządku politycznym, jak spodziewali się przywódcy religijni Izraela, ale w porządku duchowym. Jezus Chrystus nie był buntownikiem politycznym pchającym rodaków do rebelii przeciw panującym Rzymianom, ale posłanym mesjaszem obwieszczającym Boże wybawienie z niewoli duchowej grzechu. W takim sensie swoją ofiarą na krzyżu zjednoczy nie tylko wszystkie pokolenie Izraela, ale i wszystkie narody świata (tzw. resztę Izraela). Taki był plan Boży: Chrystus przyszedł, aby spełnić wolę Bożą, poucza nas autor listu do Hebrajczyków: „Usuwa jedną ofiarę (ST), aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze”. Boże narodzenie, jak widać, ma ścisły związek ze zbawczym krzyżem. Maryja zaczyna realizować te plany Boże stając się matką Bożą, czyli matką oczekiwanego Mesjasza.