31 niedziela zwykła
4 listopada 2018
Pwt 6,2-6; Hbr 7,23-28; Mk 12,28b-34
Duch miłości Boga i bliźniego ustanowiony w postaci podstawowego prawa Bożego Starego Testamentu, w Jezusie Chrystusie przybrał konkretną postać: miłosnej służby Panu Bogu i wyczuleniu na sprawy innych (bliźnich). Pierwsze czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa przypomina to podstawowe prawo: „Bedziesz się bał Pana, Boga swego, zachowując wszystkie Jego nakazy i prawa, które ja tobie rozkazuję wypełniać”. Bojaźń Boża, o której tu mowa, jest starotestamentalną formą wyrażenia posłuszeństwa Bogu (w postaci przestrzegania Jego przykazań), która w Nowym Testamencie, w krzyżu Chrystusa, przyjmie postać miłości dyktowanej miłosierdziem Boga Ojca. Z krzyża, Jezus Chrystus staje się swoistym kapłanem Nowego Przymierza, ustalając poniekąd nowe reguły zbawienia: sprawiedliwość ST jest teraz uzupełniona miłosierdziem Bożym, dającym człowiekowi szansę „zrewanżowania się” poprzez okazywanie miłości Bogu i bliźnim osadzonych na przebaczeniu Bożym. Wieczność Nowego Przymierza wynikająca z ofiary krzyżowej wiecznego Pośrednika i Kapłana, Syna Bożego, przydaje powagi nowemu przymierzu i pokazuję, że Bóg traktuje człowieka bardzo serio. Tu chodzi o stawkę jego życia, które ma trwałe konsekwencje w wieczności. Pan Bóg potrzebuje tej odpowiedzi miłosnej człowieka, by mógł zrealizować swój zbawczy plan, bo „do tanga trzeba dwóch stron”. Przykład uczonego w Piśmie, który chciał przyłapać Jezusa na nieznajomości Prawa Bożego, by mieć powód do oskarżenia Go przed sanhedrymem, zaskoczyła go samego, bowiem Jezus dał mu nie tylko poprawną odpowiedź, ale skorygował ją nadając jej prawdziwego ducha: bojaźń Bożą zastąpił miłością Boga. Tak to starotestamentalna postawa sprawiedliwości przed Bogiem została uzupełniona nowotestamentalną miłością samego Boga, która automatycznie domaga się wrażliwości na bliźniego w potrzebie.