3 Niedziela Wielkanocna
30 kwietnia 2017
Dz 2,14.22-28; 1 P 1,17-21; Łk 24,13-35
„A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela”, takie rozczarowanie w związku z osobą Jezusa wyrażali dwaj Jego uczniowie zmierzający zaraz po Wydarzeniach Paschalnych do swojej rodzimej wioski Emaus. Sytuacja to pokazuje dobitnie, że w stosunku do Jezusa panowało całkowicie inne ogólne oczekiwanie zbawcze, nawet wsród Jego uczniów, pewnie pokrywające się z tymi, jakie reprezentowali religijni przywódcy żydowscy, a mianowicie, tzw. rozwiązanie siłowe. I chociaż doszły do nich głosy o pustym grobie i ukazaniu się aniołów przekonujących, że Chrystus żyje, to jednak nie przesądzając czy dawali im wiarę, nie za bardzo wiedzieli co o tym wszystkim myśleć. Na pewno nie byli w stanie poskładać tych faktów. Dopiero specjalna interwencja Jezusa, swoista katecheza, rzuca światło na wszystko, czego On dokonał przedstawiając je w perspektywie zbawczej historii Bożej miłości względem swojego ludu. To specjalne objawienie się Jezusa uczniom zmierzającym do Emaus jest okazją do przypomnienia im o wszystkim, czego ich wcześniej nauczał, dając im w fakcie śmierci krzyżowej i zmartwychwstania klucz do zrozumienia Swego posłania zbawczego. Co ciekawe, „oczy (uczniów z Emaus) otwierają się” na to przesłanie zbawcze podczas „łamania chleba”, przypominając im wydarzenie Wielkiego Czwartku, w którym całkiem niedawno dwunastu brało jeszcze udział. Ta nowa perpsektywa Jego obecności podczas „łamania chleba”, czyli eucharystii, ogniskuje duchowo wszelką zbawczą interwencję Bożą i objawia ich sakramentalną formę dostępną dla wszystkich. Tak właśnie powstała Msza Święta, w której bierzemy udział w każdej niedzieli: rozważamy słowa Pana i łamiemy Jego chleb, głosząc Jego zbawczą śmierć na odpuszczenie grzechów. Dokładnie w takim duchu naucza dziś św. Piotr polecając żyć w bojaźni Bożej: „Wiecie, że z waszego odziedziczonego po przodkach złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy”.