29 niedziela zwykła C
20 października 2019
Wyj 17,8-13; 2 Tym 3,14-4,2; Łk 18,1-8
„Wznoszę swe oczy ku górom, skąd nadejść ma dla mnie pomoc; pomoc moja od Pana, który stworzył niebo i ziemię”, śpiewamy w psalmie responsoryjnym, który podtrzymuje temat czytań dziejszej niedzieli, a mianowicie, modlitwy. Chrześcijanin winien być człowiekiem modlitwy naśladując w tym samego Chrystusa, który na każdym kroku, a szczególnie w ważnych momentach jego życia, był zatopiony (zjednoczony) w modlitwie odkrywając w ten sposób wolę swego Ojca. Przykładem tej modlitwy winien być dla nas również bohater dzisiejszego pierwszego czytania, Mojżesz, który wstawia się za swoim ludem walczącym pod wodzą Jozuego z Amalekitami. Ciągle wzniesione jego ręce do Boga dają w rezultacie zwycięstwo Izraelitów. Staje się on dla nas przykładem modlitwy wstawienniczej samego Jezusa, nowego Mojżesza, którego wzniesione ręce przybite do zbawczego krzyża, ciągle wypraszają nam łaskę zbawczą. Przyjmując postawę modlitwy, za pośrednictwem Jezua i Jego świętych naśladowców, mamy pewność, że jesteśmy w najlepszych rękach, bo samego Boga. Chrystus w swej przypowieści sam nas dziś zachęca do modlitwy nakazując wytrwałość, a nawet upór, chcąc dać do zrozumienia, że ciągłe zjednoczenie z Bogiem przynosi zbawcze skutki. Człowiek, bowiem, w modlitwie znajdzie odpowiedź na wszystkie swe pytania i bolączki i w ten sposób zostanie wysłuchany, bowiem Bóg da mu potrzebne światło do zrozumienia jego sytuacji i odpowiednią pomoc. „Czyż Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?”. Osobnym zagadnieniem, choć ściśle związanym z modlitwą, jest potrzebna do tego wiara w Boga i w Jego moc; stąd pytanie Jezusa: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?”. Jest to pytanie do każdego z nas.