29 niedziela zwykła
18 października 2015
Iz 53,10-11; Hbr 4,14-16; Mk 10,35-45
Na tle pierwszego czytania o słudze Jahwe, który będzie cierpiał i swoją śmiercią spełni misję zbawienia świata z jego grzechów, czymś groteskowym i wręcz nawet aroganckim wydają się pretensje apostołów Chrystusa, szukających pierwszych ministerialnych miejsc w jego przyszłym królestwie, o czym informuje nas dzisiejsza ewangelia. Odzwierciedlają one w istocie logikę i myślenie tego świata, w którym żyjemy: poprzez układy i protekcję dostać się kosztem innych do tzw. żłoba, by czerpać z niego całymi garściami, dobrze się urządzić i mieć w miarę szczęśliwe zabezpieczenie na tym świecie. Jezus pokazuje całkiem nową opcję i logikę Bożą: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”. Dostęp do „ministerialnych” miejsc w jego królestwie mają więc ci, którzy oprócz „niewolniczej służby”, naśladując w tym samego Mistrza, chcą mieć udział w Jego męce i śmierci. Ewangelista Marek wyraził to porównaniem „picia z kielicha”, który Chrystus ma pić, „przyjęcia chrztu”, którym On ma być ochrzczony. Nie w pełni świadoma odpowiedź uczniów, że są oni w stanie uczestniczyć w dziele zbawczym Jezusa Chrystusa, wskazuje na to, jak mało wtedy zdawali sobie jeszcze sprawę z tego, co ich Mistrza i ich samych spotka. Już wkrótce mieli się o tym przekonać. Jezus wiedział, co go spotka. Nauczeni ich przykładem, my także wiemy, jak winniśmy współpracować z Bogiem. Dlatego możemy się bardziej świadomie przygotowywać do pełnienia służebnej roli w królestwie niebieskim, do której nas Bóg przeznaczył.