22 niedziela zwykła
31 sierpnia 2014
Jer 20,7-9; Rz 12,1-2; Mt 16,21-27
Prorok Jeremiasz ma problem w głoszeniu wyroków Boskich, które często są związane z ogłaszaniem nieszczęść, jakie spadną na Jerozolimę za jej brak wierności Bogu. Z tego powodu on sam chce ucieć od swej funkcji prorokowania, by nie odbierać od swych pobratymców zniewag i być dla nich pośmiewiskiem. Jednak nie jest w stanie uciec od swego powołania mimo wielu prób: „Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem”. Nie da się uciec od swego powołania, mimo iż z jego powodu można napotkać wiele nieprzyjemności. Wiele na ten temat mogą powiedzieć lekarze, pielęgniarki, siostry zakonne, czy księża. Ze swego powołania zbawczego nie może też zrezygnować Jezus, który świadomy tego zapowiada uczniom swoją mękę i smierć krzyżową. Uczniowie nie rozumieją tego i chcą po ziemsku ratować swego Mistrza za wszelką cenę. Jednak Chrystus przyszedł właśnie na tę godzinę, dlatego wszelkie próby oddalenia tej śmierci jawią się jako szatańskie. Jakże ciężko przychodzi nam przyjąć wolę Bożą, kiedy wiąże się ona z oczyszczającym cierpieniem. Jeśli więc chce się iść za Chrystusem, lepiej jest się zaprzeć samego siebie, wziąć krzyż swój i tak Go naśladować.