22 niedziela zwykła
28 sierpnia 2011
Jer 20,7-9; Rz 12,1-2; Mt 16,21-27
Historia powołania prorockiego, to także bunt i ucieczka przed nim. Jednak głos powołania Bożego wyryty w sercu człowieka jest mocniejszy i powołany prorok musi mu ulec. Taki był właśnie przypadek jednego z wielkich proroków Izraela, Jeremiasza. Jego przypadek był o tyle trudniejszy, że musiał prorokować niewygodne prawdy, w obliczu upadku Jerozolimy, co narażało go na niebezpieczeństwa i nienawiść panujących, których zgubę zapowiadał. Podobny jest przypadek Jezusa, który zna swoją zbawczą misję i wie, że głoszenie prawdy będzie Go kosztować śmierć ze strony starszych i arcykapłanów Izraela. A jednak w przeciwieństwie do Jeremiasza nie buntuje się, choć po ludzku w momencie największej próby się zawaha. Wahanie to jednak nie wykluczy możliwości odstąpienia od zamierzonego dzieła, dla którego przyszedł. Bardzo jasno wynika to z przytoczonej dziś w ewangelii rozmowy Jezusa z Piotrem, kiedy ten próbuje namówić swego Mistrza do odstąpienia od swego zamiaru. Podobne próby jawią się jako dzieło szatana i zawada, bo wykazują typowo ludzki punkt widzenia, a nie Boże zamiary. W tym kontekście, św. Paweł może dziś zachęcać chrześcijan do oddawania swego ciała na ofiarę żywą dla rozumnej służby Boga, aby „umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża”.