18 niedziela zwykła
4 sierpnia 2013
Koh 1,2.2,21-23; Kol 3,1-5.9-11; Łk 12,13-21
Ludzie wierzący mogą mieć słuszne pretensje, że ludziom niewierzącym czasem lepiej się powodzi na tym świecie, niż im. Bowiem ich spotykają liczne nieszczęścia i doświadczenia, a tamci, nie zważając na Boga i innych ludzi, zdają się prosperować ich kosztem. Już prorok Starego Testamentu, Kohelet, zastanawiał się nad tym fenomenem sprowadzając ostatecznie wszystko do marności. Bo rzeczywiście bez Boga, nawet powodzenia i osiągnięcia tego świata są marnością, która się kończy w grobie. „Cóź bowiem ma człowiek z wszelkiego trudu i z pracy ducha swego, w której mozoli się pod słońcem?” To pytanie przybiera całkiem nową jakość w świetle chrześcijańskiego orędzia. Jezus Chrystus stając sie jednym z nas ukierunkował los ludzki na Boga naznaczając sensem każdą chwilę jego życia, Boga czyniąc prawdziwym skarbem (dla) człowieka. W Chrystusie, bowiem, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu zostaliśmy powołani do nowego życia w Bogu. „Dążcie zatem, do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”, zachęca św. Paweł. Przypowieść Jezusa o zamożnym człowieku, który planował budować spichlerze dla swych licznych plonów, jednak nie zdążył, zdaje się potwierdzać tę logikę chrześcijańskiego życia, by być bogatym tylko przed Bogiem.