17 niedziela zwykła B
25 lipca 2021
Dziś jesteśmy świadkami cudownego rozmnożenia chleba dla tysięcy głodnych ludzi zebranych wokół Jezusa, by Go słuchać. Mówiąc o cudach Jezusa musimy wiedzieć, że nie dokonywał On ich dla zaspokojenia ludzkiej ciekawości, ani dla zadziwienia ich uczestników, bo to wszystko jest przejawem ludzkiej próżności i w rezultacie pokazania wyższości nad innymi i podziałów. Cuda Jezusa mają za zadanie pokazać, że Bóg ma nas zawsze w swojej opiece, przydając nam to, co jest nam na prawdę potrzebne do godnego życia, czyli do bycia blisko Boskiego źródła, bo ostatecznie tylko to się liczy. Wspomniane uzdrowienia z ewangelii oraz inne cudowne interwencje Boga, mają nam uzmysłowić, że obecność Boga kryje się za doświadczanym cierpieniem lub inną ludzką biedą, i że tak na prawdę to jedynie Bóg w Jezusie Chrystusie ma na to skuteczne remedium: przywrócić pierwotny Boży kierunek stworzeniu. Jaki może mieć sens uzdrowienia lub wskrzeszenia kogoś, skoro ten ktoś i tak przecież później umrze? Ale raz uzdrowiony przez Boga, poznaje on swe Boskie źródło, bo uwierzył w zbawczą moc Boga i ostatecznie będzie z Bogiem. Dzisiejszy cud rozmnożenia chleba winien być odczytywany właśnie w tej perspektywie. Lud, który słuchał nauk Jezusa długimi godzinami, więc był u Boskiego źródła, nie pozostał bez ziemskiego pokarmu, bo Bóg sam w swoim czasie zatroszczył się o niego, dostarczając mu pokarmu i to na bazie skromnych ludzkich wysiłków: 5 chlebów i 2 ryb. Bóg posilił swój lud w oparciu o to, co mogli ofiarować inni pomnażając wielokrotnie ich dobro. To oczywiście nie zwalnia ludzi od naturalnego obowiązku trudzenia się o ich podstawowy byt i czynienia dobra. Tego właśnie nie zrozumieli słuchacze dzisiejszego fragmentu ewangelii, którzy chcieli obwołać Jezusa królem, bo myśleli, że nie będą musieli nic robić, a wszystko przyjdzie samo z góry. W tej perspektywie, nie zapominajmy o naszych powinnościach względem społeczeństwa i naszym czynieniu dobra.