15 niedziela zwykła
12 lipca 2015
Am 7,12-15; Ef 1,3-14; Mk 6,7-13
W głoszeniu słowa Bożego nie ma samowolki. To jest dzieło Boże i od Pana Boga zależy sposób rekrutowania Jego posłańców, a nawet sposób realizacji Jego słowa, by było ono widoczne i jak najbardziej skuteczne. Od człowieka powołanego zależy tylko podporządkowanie się woli Bożej, tj. bycie wiernym instrumentem działania Bożego, i to nawet w niesprzyjających warunkach. Taka nauka płynie z dzisiejszych czytań. Prorok Amos nie daje się zastraszyć pogańskim kapłanom, którzy nie są zadowoleni z jego skutecznej działalności w Izraelu. Odpowiedź Amosa jest wyraźna i jednoznaczna: „Jestem pasterzem, i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i Pan rzekł do mnie: ‘Idź, prorokuj do narodu mego izraelskiego’”. Św. Paweł tłumaczy, że każdy z nas jest powołany w Chrystusie „przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Boskim obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym”. To powszechne powołanie wszystkich do świętości w Chrystusie wyraźnie przypomniał ostatni Sobór Watykański II (1962-1965). Ewangelia na przykładzie wyboru 12 Apostosłów pokazuje, jak z tego powszechnego kapłaństwa Bóg rekrutuje swoich wybranych kapłanów, którzy winni w swej misji polegać całkowicie tylko i wyłącznie na Nim. Wyraża to wyraźny nakaz Jezusa, by nie brali ze sobą na drogę nic, prócz laski: „ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie (...), obuci w sandały i bez dwóch sukien”. Pokora, skromność, ubóstwo i całkowite zawierzenie Bogu, to cechy, które dziś również cenią chrześcijanie najbardziej u swych księży.