15 niedziela zwykła,
10 lipca 2011
Iz 55,10-11; Rz 8,18-23; Mt 13,1-23
Jezus przemawiał do prostych ludzi, którzy mogli zrozumieć proste prawdy wiary wzięte z obserwacji ich codziennego życia. Dlatego starał się mówić o sprawach Królestwa Bożego używając porównań z ich życia na roli i w domu. Dzisiejsze czytania są tego przykładem. Jezus porównuje docieranie Słowa Bożego do duszy człowieka do siewcy, który obsiewa swe pole nasionami zbóż. W zależności od gleby, na którą te nasiona padają, wydają one po czasie odpowiednie, proporcjonalne owoce, podlegając prawu naturalnego rozwoju. Gdy jedne ziarna padają na drogę nie mają szans wyrośnięcia, bo niechybnie wydziobują je ptaki. Gdy inne padają na miejsca skaliste, też nie wyrosną, bo zaraz jak tylko powschodzą z braku głębokości gleby usychają, gdyż nie maja korzeni. Jedynie ziarna, które padają na ziemie żyzną mają szanse wzrostu i wydania proporcjonalnego do urodzajności gleby plonu: 30 %, 60 % lub 100%. Glebą jest oczywiście dusza człowieka i jej nastawienie na słuchanie Słowa Bożego: twarda, czyli powierzchowna, żyzna, czyli głęboka, opierająca się przeciwnościom życia. Ziarnem jest Słowo Boże, które zawsze ma w sobie moc działania Bożego. O tym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie.